Jak wiadomo powszechnie o gustach się nie dyskutuje. Koniec, kropka - wypadałoby powiedzieć, ale jak równie powszechnie wiadomo, każdy swoje zdanie ma i często okazuje się, że wie lepiej. A już całkowicie najlepiej wie rodzic.
Rodzic wie co wolno, a czego nie wolno. Rodzic wie jak najlepiej zrobić to, czy tamto. I oczywiście rodzic wie jakimi zabawkami będzie się najlepiej bawić jego dziecko, które mu się spodobają. Ostatecznie to rodzic (najczęściej) za nie płaci.
Rodzic wie co wolno, a czego nie wolno. Rodzic wie jak najlepiej zrobić to, czy tamto. I oczywiście rodzic wie jakimi zabawkami będzie się najlepiej bawić jego dziecko, które mu się spodobają. Ostatecznie to rodzic (najczęściej) za nie płaci.
I najczęściej faktycznie tak jest, ale...
Okazuje się, że to co się podoba nam dorosłym wcale niekoniecznie musi się podobać naszym dzieciom. W tym poście podam Wam dwa przykłady zabawek, które mnie absolutnie zaskoczyły, ale podam też kilka przykładów nie zabawek, którymi uwielbiają bawić się nasze dzieci.
1. Kiedy mój syn miał pół roku byliśmy w markecie po zakupy świąteczne. Syn jest z czerwca, więc czas na pewno się zgadza. Mąż wypatrzył zestaw klocków drewnianych - naturalne drewno, wszystkie jednakowe małe deseczki. Stwierdził, że to będzie świetna zabawka. Spojrzawszy łaskawym okiem na klocki stwierdziłam, że nic w nich nie ma i w ogóle nie zainteresują naszego dziecka. Niemniej mąż się uparł i kupił. I można powiedzieć, że częściowo miałam rację. Faktycznie na tamtym etapie syn średnio się nimi interesował. Zabawka ani kolorowa, ani on za bardzo układać nie potrafił. Jednakże do tej pory zadziwia mnie fakt, że klocki są wciąż w użyciu. Aktualnie syn ma lat 10 i wciąż potrafi się bawić tymi drewnianymi klockami, budując z nich coraz bardziej skomplikowane konstrukcje. Okazuje się, że klocki świetnie się sprawdzają we wszelkiego rodzaju zabawach gdzie buduje się wieże, tory, miasta, ulice itp. Mieliśmy też fazę na układanie domina właśnie z tych klocków - super zabawa dla całej rodziny.
2. Przy okazji pierwszych urodzin syna przyszła do nas znajoma i przyniosła mu prezent. Prezent był drobny, bo i znajomość pobieżna (byłam zaskoczona bardzo pozytywnie i lekko zmieszana, bo się żadnego prezentu nie spodziewałam). Niemniej po otwarciu okazało się, że jest to 10 plastikowych foremek, każda mniejsza od poprzedniej, które się chowają jedna w drugą. Pamiętam, jak pomyślałam sobie: "Co za beznadziejna zabawka? Pewnie syn zaraz porozwala foremki po całym pokoju i tyle z tego będzie". I znowu kompletny szok, bo była to przez długi czas ulubiona zabawka syna. Było dla niego rzeczą niepojętą właśnie to, że się foremki chowają jedna w drugą. Z kolei odwrotnie stawiając na większej mniejszą można było ułożyć sporą wieżę. Absolutne czary-mary.
Takie ciosy dla mojego matczynego "wiem lepiej jak się bawić" sprawiły, że staram się nie koniecznie zawsze narzucać dzieciom, która zabawka jest najfajniejsza (strasznie to trudne, zwłaszcza jak się do tego działa w biznesie zabawkowym;-). Dodatkowo czasami do naszej oferty dorzucam produkty, co do których nie jestem przekonana. I oczywiście mąż bardzo często wybiera zabawki, których ja bym na pewno nie kupiła.
I jeszcze to, o czym pisałam wcześniej, czyli czym się chętnie bawią nasze dzieci:
- do jednych z ulubionych zabawek syna należą sznurki - ostatnio obwiązał całe schody (nawet nie wiem co to miało być). Sznurek można wykorzystać na przeróżne sposoby. Można np. obwiązać siostrę i uczynić z niej konia. Można doczepić kubeczki i zrobić telefon (miałam ostatnio kilka takich modeli w domu). Można związywać nimi rzeczy, które niekoniecznie powinny być powiązane (ostatni przykład: córka związała uchwyty drzwi lodówki i zamrażarki, żeby się otwierały razem - taka oszczędność czasu dla mamy)
- kolejna to kartony - syn z kartonów wycina miecze, tarcze, samoloty i inne konstrukcje (strach potem wejść do jego pokoju). A już połączenie kartonów i sznurka to jest mistrzostwo świata. Kartonowe windy na sznurkach nie raz przecinają mi drogę do kuchni, albo gdy niczego nie spodziewając się wchodzę do domu i nagle zjeżdża mi coś na głowę. Latem również zjeżdżają z balkonu
- teraz dla odmiany jedna z zabaw córki to zabawa szalikiem lub chustką - córka je wykorzystuje do przebierania się w babuleńkę, pirata, beduina, rabusia, Arabkę, Greczynkę, tancerkę itd. Świetnie też służy do przebierania misiów, lalek i innych zabawek, tudzież wspomnianej wcześniej zabawy w konia (w wersji soft).
Pewnie Wasze dzieci i Wy też macie swoją listę. Napiszcie co Was zaskoczyło.
Poniżej linki do kubeczków (o klockach już było)
https://www.nefere.pl/1144,Green-Toys-Wieza-z-kubeczkow
https://www.nefere.pl/555,Duza-ukladanka-magiczne-kubeczki
W moim przypadku gdy rozpoczyna się okres wiosenny to dzieciaki najchętniej aktualnie wychodzą na dwór. W szczególności kiedy mają nową deskorolkę https://modino.pl/deskorolka-swiecace-kola-led-madej-76606 i wiem jak wiele radości im sprawia zabawa na niej. W końcu bardzo fajnie, iż spędzają dużo czasu na podwórku.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to dopasować zabawkę do wieku dziecka. Jak będziecie szukać czegoś dla półrocznego dziecka to zajrzyjcie sobie na stronkę https://haribi.pl/blog/sklep-z-zabawkami/jakie-zabawki-dla-polrocznego-dziecka Mają tu ciekawe porady na ten temat
OdpowiedzUsuń